Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Isgenaroth z miasta Wołomin. Mam przejechane 50117.01 kilometrów w tym 60.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 29.76 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
mapa odwiedzone gminy

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Isgenaroth.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
185.15 km 0.00 km teren
06:21 h 29.16 km/h:
Maks. pr.:42.46 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

40076 a w tym Czerwińsk nad Wisłą

Niedziela, 25 sierpnia 2013 • dodano: 25.08.2013 | Komentarze 2

Cóż to za magiczna liczba w tytule? Niektórzy pewnie się domyślają. To ilość kilometrów jaka potrzebna jest aby móc powiedzieć, że zaliczyłem tyle kilometrów by mogło starczyć na objechanie równika. Tak, dziś właśnie mój bikestatsowy licznik stwierdził, że przejechałem już tyle i mogę się tym chwalić. Choć ta liczba dziś bardzo mocno się broniła, ale o tym w dalszej części opisu.
Dzisiejsza wycieczka w moich myślach powstała już dość dawno temu. Robiłem nawet wywiad z eliza, dotyczący stanu dróg w okolicach Nasielska, Nowego Dworu Mazowieckiego.
eliza jest bardzo obeznana z tymi rejonami.
Kiedy już dowiedziałem się czego trzeba, czekałem tylko na nadarzającą się okazję, aby wyruszyć w te strony. Opcje wyjazdu były dwie:
- trasą 62 do Wyszogrodu i powrót trasa 575 po drugiej stronie Wisły do Nowego Dworu Mazowieckiego.
- przez Nasielsk, do Naruszewa a potem Czerwińsk nad Wisłą i powrót trasą 62 do Nowego Dworu Mazowieckiego.
Wygrała druga opcja, z uwagi na zdecydowanie mniejszy ruch na drogach powiatowych a druga sprawa jakoś mylnie obliczyłem kilometry i wyszło mi, że druga opcja będzie miała mniej kilometrów (chciałem wrócić do domu około godziny 13:00). Pomyliłem się o jakieś 35 km.
Wyjechałem przed godziną siódmą rano. Zdecydowałem się nie wyjeżdżać wcześniej z uwagi na panujący już o tej porze chłód rankiem. Nawet o siódmej szału nie było, termometr wskazywał 11°C.
Tak więc ruszyłem i cieszyłem się, bo wiatr miałem w plecy a on z rana nieźle już pracował. Dzisiejszy wyjazd nazwać mogę wyjazdem kilku wniosków. I pierwszy z nich mogę zamieścić już teraz:
W Polsce wiatr wieje w czterech przypadkach:
a) kiedy ma być ciepło
b) kiedy ma być zimno
c) kiedy ma padać
d) kiedy już padało
Czyli ogólnie wieje zawsze.
Zaczynam kierować się nad Zalew Zegrzyński i za jakąś godzinę zaliczam podjazd za zaporą Dębe. Wiatr nadal współpracuje i będzie dziś tak przez trochę więcej jak połowę wyjazdu. Z zapory kieruję się na Nasielsk, w którym skręcam w drogę nr 571, prowadzącą do Naruszewa. Na odcinku około 30 km mijam na tej drodze chyba ze dwadzieścia tablic informujących o odległości jaka pozostaje do Naruszewa. Myślę sobie, że to pewnie jakieś bardzo ważne miasto, skoro ktoś wpadł na pomysł informowania co 2-4 km ile jeszcze zostało kilometrów do celu. Baaa, myślę sobie, że to nawet bardzo ważne miasto!!
No i wjeżdżam wreszcie do Naruszewa a tam skrzyżowanie i nic więcej. Ręce mi opadły, ale pomyślałem sobie, że gdzieś te parę domów musi być. Skręcałem jednak już w drogę 570 do Czerwińska nad Wisłą, więc Naruszewa nie szukałem.
Po skręcie na Czerwińsk wiatr jeszcze pomaga, czuję jednak, że wzmógł się od rana i powrót będzie fatalny. Nie przewidywałem tylko jak fatalny.
W Czerwińsku mam 100 km i robię pierwszy postój pod sklepem. Nie wiem czy w tych okolicach miasteczka to skrzyżowania, ale w tym przypadku wygląda to tak samo jak w Naruszewie.
Pod sklepem miejscowy kwiat podsklepowy informuje mnie o ilości kilometrów do Nowego Dworu Mazowieckiego. Poza tym opowiadają mi, że szybko zajadę, bo będzie z wiatrem. Niestety nie, teraz będzie centralnie pod wiatr. Po przerwie wjeżdżam na trasę 62 i zaczyna się gehenna, a powiedział bym nawet, że jest totalne upodlenie. Wiatr wieje z prędkością 4-5 m/s a trasa 62 biegnie sobie pomiędzy polami, na których drzewa zapomniały urosnąć. Jestem trochę podłamany, bo do Nowego Dworu jest około 25 km a na trasie hopka za hopką. W tym czasie nasuwa mi się wniosek numer dwa:
- gdybym wiedział, że będzie aż tak piździć, nie pojechałbym.
Cisnę jak mogę, wiatr mnie masakruje, zwalnia jak może. Mijam Zakroczym a potem udaje mi się nie odnaleźć zjazdu do Nowego Dworu Mazowieckiego. Zasuwam zatem przez Pomiechówek, ale wcześniej mijam super projekt naszego regionu, czyli lotnisko w Modlinie, na którym od bodajże 8 miesięcy nic się nie dzieje.
W Pomiechówku mija mnie ogromny peleton, prawdopodobnie Rondo Babka Team. Żaden z kolarzy nie odpowiada na pozdrowienia. No gdzież będą się zniżać do machnięcia ręką takiemu cieniasowi? Uwielbiam takich ludzi.
Jak wspomniałem Nowy Dwór mijam jakoś bokiem i jadę dalej trasą 62 prowadzącą do Serocka. Modlę się abym dał radę dojechać i skręcić wcześniej na rondzie, na Dębe. W tej wiatrowej masakrze nasuwa mi się wniosek numer trzy.
- wszyscy rowerzyści, których mijam, jadą w przeciwnym kierunku. Zatem znikąd pomocy.
Takie życie jak się jeździ solo.
W końcu widzę upragnione rondo i skręcam na Dębe, tam wiatr daje trochę odpocząć. Zostaje mi jeszcze około 40 km do domu. Kiedy mijam już Zalew Zegrzyński, przed Radzyminem skręcam do przydrożnego sklepu, gdzie uzupełniam węglowodany w postaci batonika Snickers i Coca-Coli.
Dojeżdżam do domu totalnie wymordowany, ale w zaraz na mojej gębuchnie pojawia się piękny uśmieszek, bo na obiad będzie super pizza serwowana i przygotowana przez moją Żonę.
Wspomnieć należy o stanie dróg, którymi się dziś poruszałem. Właściwie to wszystkie bardzo dobrze nadają się do jazdy rowerem szosowym. Pomijając oczywiście drogi w okolicy Radzymina czy Wołomina.
Temp: 11-22°C
Wiatr: płn-wsch. 4-5 m/s
Czas: 6:50-14:30
Zdobyte gminy: Joniec, Załuski, Naruszewo, Czerwińsk nad Wisłą, Zakroczym, Nowy Dwór Mazowiecki, Pomiechówek.
I na koniec śmieszne nazwy miejscowości, które mijałem i zapamiętałem: Pierścirogi, Stara Wrona, Wilkowuje.
Kategoria 150-200, Gmina



Komentarze
Isgenaroth
| 06:32 poniedziałek, 26 sierpnia 2013 | linkuj Ja tam żebym miał machać 526 razy to robię to. Uważam, że jest przyjemnie kiedy rowerzyści się pozdrawiają.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!