Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Isgenaroth z miasta Wołomin. Mam przejechane 50117.01 kilometrów w tym 60.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 29.76 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
mapa odwiedzone gminy

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Isgenaroth.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
63.13 km 0.00 km teren
02:08 h 29.59 km/h:
Maks. pr.:38.20 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Czarny

Miało być upalnie a wyszło...

Sobota, 8 sierpnia 2009 • dodano: 08.08.2009 | Komentarze 1

No właśnie, wyjeżdżałem z domu było jeszcze dość gorąco. Była 16:30. Po jakiejś godzince jazdy, niebo się zachmurzyło i zrobiło się całkiem fajnie. Jechało mi się wyśmienicie. Rozkoszowałem się zapachami pól i łąk. W okolicznych wsiach do moich nozdrzy dobijał się uporczywie zapach grillowanego mięsiwa. Jak dojadę, zrobię sobie porządną kolację - myślałem. Fajnie się jechało, więc postanowiłem wydłużyć o Ossów i Kobyłkę swoją standardową trasę Wołomin - Wola Rasztowska - Klembów - Poświętne - Zabraniec - Wołomin. Kiedy do domciu zostało mi około 5 km, poczułem że rower momentalnie zwolnił i usłyszałem, że obręcz tylnego koła tłucze o asfalt (przed chwilą przejechałem przez wypełniony kamieniami rów po wykopie na na jezdni). No to złapałem gumę. Na szczęście, że było to blisko stacji PKP Ossów (pociąg przyjechał za 12 minut) i na szczęście, że wziąłem dziś ze sobą troszkę więcej pieniędzy (miałem zatem na bilet). Zawsze biorę tylko na dwie butelki wody niegazowanej. Tak więc moja popołudniowa wycieczka zakończyła się gwałtownie i resztę drogi pokonałem koleją oraz "z buta". Cóż, nieszczęścia się zdarzają, dobrze że stało się to blisko cywilizacji.
Kategoria 50-100



Komentarze
sebula
| 18:17 sobota, 8 sierpnia 2009 | linkuj Hehe, ja kiedyś jeździłem bez zapasu - pierwszy powrót ze Szwedzkiej do Zielonki z buta, nic się nie nauczyłem. Kilka miesięcy później udało się załapać do buraka, aż w końcu wracałem ze strugi do Zielonki z buta gdy mi się spieszyło - od tej pory zawsze mam ze sobą podwójny zapas, licho nie śpi...

Dwa, dopompuj kółka - najprawdopodobniej dorobiłeś się snake :)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!