Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Isgenaroth z miasta Wołomin. Mam przejechane 50117.01 kilometrów w tym 60.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 29.76 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
mapa odwiedzone gminy

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Isgenaroth.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
77.79 km 0.00 km teren
03:02 h 25.65 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Staruszek

Całkiem spontanicznie

Poniedziałek, 7 lutego 2011 • dodano: 07.02.2011 | Komentarze 6

Wczorajszy dzień doprowadził mnie do rozpaczy. Taka piękna pogoda a ja w robocie. Dzień poszedł na zmarnowanie. Siedząc w robocie, planowałem, jak to sobie pojeżdżę następnego dnia, kiedy to będę miał wolne. Dziś już obudziłem się po szóstej rano i zaraz pobiegłem sprawdzić co za oknem się dzieje. Pomny tego, że wczoraj, kiedy wracałem do domu, zaczynało kropić, zlustrowałem stan przebiegającej obok ulicy. W miarę sucho, jednak przez noc trochę dopadało. Zatem można będzie jechać. Zjadłem śniadanko i kiedy miałem się zbierać i szykować... zaczęło padać. Ze smutkiem spojrzałem na rower domowy i stwierdziłem, że dam jeszcze pogodzie szansę. Poszedłem do sklepu i stwierdziłem, że jest mokro ale "pływalni" nie ma, zatem należy wyjechać. Przebrałem się i po godzinie dziesiątej mogłem już wyruszać. Planowałem sobie pojechać jakieś 40 czy 50 kilometrów, więc od początku narzuciłem sobie mocne tempo. W trakcie drogi zmieniałem kilka razy plany i w końcu stwierdziłem, że można by pojechać nawet 100 kilometrów. Zatem skierowałem się na Jadów. Jechało się fajnie, bo wiatr pomagał. Czułem, że jest bardzo silny i będę narzekał, kiedy zmienię kierunek jazdy. No i niestety tak było. Kiedy przed Jadowem, skręciłem na Wolę Rasztowską, dostałem takim wiatrem, że ledwo jechałem. W takim wietrze chyba jeszcze nigdy nie podróżowałem. Przez kolejną godzinę drogi, ponownie zmieniłem plany i zrezygnowałem z przejechania tej lutowej setki. Wiatr mnie po prostu masakrował i momentami to modliłem się abym tylko dał radę dojechać. Dojechać w końcu się udało, ale nogi bolą mnie tak, jakbym walnął ze dwie stówy. Jednak warto było, bo mocno tęskniłem do takiej jazdy. No, może nie do tego wiatru.
Trasa znana ale zamieszczę mapkę:

Temp: 6°C
Wiatr: zach: 6-7m/s
Kategoria 50-100



Komentarze
glazer3110
| 18:22 poniedziałek, 7 lutego 2011 | linkuj Z tym wiatrem to ostatnio jest dość poważny problem. ale niema co się poddawać trzeba z wiatrem jak najdalej, a później to już trzeba tak czy tak wrócić:) gratuluje ładnego dystansu:) pozdrawiam:)
Isgenaroth
| 16:48 poniedziałek, 7 lutego 2011 | linkuj kkkrajek18 Szykowałem się dziś na Czarnulka właśnie, no ale się nie udało. Nie chcę go utaplać w błocie tak totalnie. Staruszek wyglądał dziś jak po Camel Trophy.
Oczywiście doczekać się już nie mogę :)
Piotrek jeszcze zdążysz wyzdrowieć i pojeździmy. Jeszcze się sezon nie zaczął właściwie. Ale wczoraj jak się dowiedziałem, że jedziesz, to też zazdrościłem.
kkkrajek18-remov
| 15:43 poniedziałek, 7 lutego 2011 | linkuj No i się udało :)
Zapewne już niedługo wyruszysz na drogi kellysem :)
czegevara
| 13:42 poniedziałek, 7 lutego 2011 | linkuj No szkoda że mnie złapało przeziębienie jednak:(. Mam nadzieję że jeszcze się odkuję:) A tymczasem zostaje znienawidzony trenażer. Echhh... życie, życie jest nowelą:)
rejziak79-remove
| 13:20 poniedziałek, 7 lutego 2011 | linkuj Gratuluję pierwszych prawdziwych kilometrów w lutym. Dystans i średnia - więcej niż przyzwoicie :)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!