Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Isgenaroth z miasta Wołomin. Mam przejechane 50117.01 kilometrów w tym 60.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 29.76 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
mapa odwiedzone gminy

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Isgenaroth.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
93.13 km 0.00 km teren
03:16 h 28.51 km/h:
Maks. pr.:41.10 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Czarny

Kiedy kończy się przyjemność?

Wtorek, 8 marca 2011 • dodano: 08.03.2011 | Komentarze 11

Jak wspominałem, dziś dzień wolny od pracy. Mogłem więc wykręcić coś większego. Z takim też zamiarem wstałem jak zwykle wcześnie rano. Pogoda za oknem nie nastrajała optymistycznie. Pomimo zapowiadanego słońca, było pochmurno. O godzinie ósmej jechałem już na Stanisławów. Przypomniałem sobie, że któregoś dnia z powodu wiatru, nie zrealizowałem zaplanowanej trasy.
No właśnie, wspomniałem o wietrze. Mógłbym go właściwie pozostawić bez komentarza, ale tytuł wpisu mnie do czegoś zobowiązuje. Bo to wiatr dziś będzie głównym bohaterem tego wpisu. Droga do Stanisławowa, niby z wiatrem, to jedna wielka mordęga. Trzymam mocne tempo i czekam tylko kiedy skręcę na Poświstne, bo wtedy wiatr będzie bardziej pomagał. Nic bardziej mylnego. Jest trochę lepiej, kiedy jadę z Poświętnego na Międzyleś i potem jeszcze do Tłuszcza. Kiedy w Tłuszczu skręcam na Wolę Rasztowską, zaczyna się największy koszmar. Nogi mam już wymęczone i jedzie mi się strasznie. Przez całą drogę zastanawiam się właśnie, gdzie w tym wszystkim jest przyjemność. Bo czy przyjemnością jest słanie wszelakich bluzg i innych wymyslnych wyzwisk pod adresem tego właśnie, wyjącego ciągle w uszach i nie pozwalającego szybciej pojechać, towarzysza WIATRA.? No chyba nie… Czy także do przyjemności należy siłowanie się z nim (z wiatrem) i modlenie aby za często z naprzeciwka nie jechał samochód ciężarowy, bo wtedy jak dmuchnie, to spycha z jezdni? Też chyba nie. Nie doszukałem się zatem dziś przyjemności. Nawet nie chciało mi się dokręcić stówy, a zabrakło przecież mało.
Jedyna przyjemność dziś była wtedy, kiedy zatrzymałem się przed furtką posesji. Mięśnie w udach mi płonęły.
Trasa:

Temp: -1°C
Wiatr: płd-zach. 3-4 m/s
Czas: 8:00-11:30
Kategoria 50-100



Komentarze
Isgenaroth
| 06:17 piątek, 11 marca 2011 | linkuj jajacek No nie wiem kolego czy z takim rowerem jak mój, dotrzymałbym kroku, kolarzom z RB :)
jajacek
| 14:29 czwartek, 10 marca 2011 | linkuj Bardzo mocna średnia jak na tę część sezonu i i dystans też konkretny. Ja mam problem żeby na razie dojść do 25 km/h na trekkingu. Do Twojej obecnej średniej dojdę dopiero jak przejadę ze 2 tys. kilometrów. Spokojnie mógłbyś już przyjechać na trening na Rondo Babka i raczej by Cię nie zgubili. Jak tak dalej będziesz trzymał to rozgladaj się za szosówką.
artd70
| 07:37 środa, 9 marca 2011 | linkuj Kiedyś się wpinałem, i na jakieś ściance zobaczyłem wlepkę z hasłem : "Co jest najfajniejsze we wspinaniu? - Jak się skończy ... " Niby dla wspinaczy ale na rower pod wiatr też pasuje :)
Pzdr
PS. Ładne kółko :)
glazer3110
| 16:57 wtorek, 8 marca 2011 | linkuj Z wiatrem trzeba się zaprzyjaźnić:) nie da się inaczej:) z wiatrem jest jak z kobieta. Czasem jest fajnie i dobrze, a czasem lepiej nie mówić..:)
czegevara
| 16:37 wtorek, 8 marca 2011 | linkuj Już wiesz po co mi lemondka:) Wiatr jest czasami nie do zniesienia i człowiek ma dość ale jak sam mówiłeś to jest genialny trening siły i wytrzymałości a i charakteru też. Pulsomertr jak pisze Gad byłby przydatny ale u mnie np czasami są znaczne różnice pulsu przy tych samych mocach. Zależy to mocno od stopnia zmęczenia i samopoczucia.
rejziak79-remove
| 16:26 wtorek, 8 marca 2011 | linkuj Prawie setka, tak jak u mnie. Pozdrawiam.
Isgenaroth
| 12:42 wtorek, 8 marca 2011 | linkuj sikor4fun Korciło mnie dokręcić, ale jak zobaczyłem furtkę od swojej posesji, to stwierdziłem, pierdziele, nie jadę dalej.
kkkrajek18 No właśnie, ta satysfakcja, że się mu (wiatrowi) nie dałem. A uwierz, miałem chęć skracać dziś. Ale powiedziałem, nieeee, będę twardy, hehe. Tylko widok tej mojej furtki mnie złamał :)
kkkrajek18-remov
| 12:30 wtorek, 8 marca 2011 | linkuj Też jak jadę w mało przyjemnych warunkach to się zastanawiam po co mi to ;p
Mógłbym przecież siedzieć w ciepłym domku :) Jednak satysfakcja, że przejechałeś jakąś trasę po powrocie jest najlepszym momentem :) Średnia konkretna :)
sikor4fun-remove
| 12:25 wtorek, 8 marca 2011 | linkuj To Ty naprawdę musisz ostro doginać jak masz taką ładną średnią :] Ładny dystans ;] U mnie na szczęście spokojny wiatr chociaż przeszkadza ...
Ja bym sobie nie darował tych 7km do setki :D Pozdrawiam !
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!