Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Isgenaroth z miasta Wołomin. Mam przejechane 50117.01 kilometrów w tym 60.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 29.76 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
mapa odwiedzone gminy

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Isgenaroth.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
65.28 km 0.00 km teren
02:06 h 31.09 km/h:
Maks. pr.:41.30 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Trochę o urlopie i powyjazdowy rozruch

Poniedziałek, 5 sierpnia 2013 • dodano: 05.08.2013 | Komentarze 0

To co dobre, zawsze szybko się kończy. W dniu 28 lipca 2013r wyjechałem wraz z żoną na upragniony urlop do miejscowości Karpacz na przepięknym Dolnym Śląsku. Choć urlop nie był rowerowy, to i tak był bardzo intensywny. W ciągu tych kilku dni zrobiliśmy tyle kilometrów, że pod koniec łapały mnie już skurcze. Zwiedzaliśmy intensywnie, dwa razy w ciągu tego czasu weszliśmy na Śnieżkę i dwa razy z niej zeszliśmy, bez pomocy wyciągów.
Urlop rozpoczął się dość ekstremalnie, czyli zjazdem na tyrolce ze skoczni Orlik o punkcie K 85m.


Tak jak wspomniałem wcześniej, byliśmy dwa razy na Śnieżce. Pierwsze podejście wyglądało tak.

Na szczycie było około 10°C, góra była cała w chmurach a wiatr wiał taki, ze trzeba nieźle się trzymać.
Ze względu na brak widoków, żona postanowiła, że wejdziemy tam jeszcze raz, co uczyniliśmy. W trakcie drugiego podejścia, okazało się, że na górze odbywają się mistrzostwa świata w biegach górskich na dystansie 42 km. Przy panujących ekstremalnych temperaturach, biegacze musieli bardzo się natrudzić.


Po kibicowaniu, weszliśmy w końcu na Śnieżkę i tym razem było co podziwiać.

Droga powrotna bardzo męcząca a po zejściu, przy skoczni Orlik w Karpaczu trwa maraton szosowy Liczyrzepy z podjazdem na osławiona Ścianę Płaczu.

I tutaj także temperatura panuje ekstremalna i zawodnicy nieźle muszą się namęczyć aby pokonać swoje słabości.


Może to tyle o urlopie. Jeszcze raz dodam, że po mimo braku roweru, spędziliśmy go bardzo intensywnie.
Przez te kilka dni napatrzyłem się tam na szosowców mknących z górek albo wpinających się mozolnie na podjazdy. Dziś, po mimo spędzenia w samochodzie podczas powrotu ośmiu godzin, trochę odpocząłem i poszedłem na trening.
Na sam początek nogi miękły i brakowało sił. Rozkręciłem się po około trzydziestu kilometrach. Wiatr utrudniał dziś żywot dość mocno. Choć drzewa ani drgnęły, na jezdni pchałem ścianę.
Jak na tygodniową przerwę, było dziś dość intensywnie.
Moja lewa noga przeszła w górach szkołę życia i teraz zobaczymy jak będzie reagowała na cięższe treningi.
Temp: 32-29 °C
Wiatr: płn-wsch. 4m/s
Czas: 15:50-18:00
Kategoria 50-100



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!