Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Isgenaroth z miasta Wołomin. Mam przejechane 50117.01 kilometrów w tym 60.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 29.76 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
mapa odwiedzone gminy

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Isgenaroth.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Luty, 2011

Dystans całkowity:783.97 km (w terenie 44.00 km; 5.61%)
Czas w ruchu:31:24
Średnia prędkość:24.97 km/h
Maksymalna prędkość:46.90 km/h
Liczba aktywności:17
Średnio na aktywność:46.12 km i 1h 50m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
41.25 km 0.00 km teren
01:30 h 27.50 km/h:
Maks. pr.:35.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Czarny

Jeśli brak siły to... trzeba pojeździć

Poniedziałek, 14 lutego 2011 • dodano: 14.02.2011 | Komentarze 1

Po dzisiejszym wyjeździe numer jeden, czułem jakiś taki niedosyt. Zjadłem obiadek i zaczęło mnie nosić po domu. Doszedłem do wniosku, że stanowczo za mało pojechałem z rana i należy to nadrobić. Jeśli z rana nie miałem siły to znaczy, że trzeba to wszystko dojechać. Tym bardziej, że temperatura za oknem zachęcała do ponownego wyjścia, gdyż wzrosła do -3°C. Nasmarowałem sobie stopy czystą wazeliną, pamiętając o sposobie, który podsunął mi MISIACZ. Zaplanowałem sobie niewielką trasę i postanowiłem, że nie będę jej zmieniał w trakcie choćby nie wiem co. No chyba, że pod drodze wjadę na ukraińskiego TIRa. Wtedy już nic nie pomoże.Tak przygotowany wyruszyłem. Zacząłem marznąć w stopy trochę później niż wcześniej, dziś rano. Zatem może sposób Misiacza jest dobry.
Od samego początku jechałem pod wiatr a on dość mocno męczył. Niby taki słaby ale sumując się z ujemna temperaturą, dawał w kość. Nie zrażając się zimnem, realizowałem swój plan, ciesząc oko ładnymi widoczkami.


Rozlewiska w okolicach Starego Kraszewa
Walnąłem też swoją zamaskowaną i opatuloną facjatę na tle zalanych pól

Sytuacja zmieniła się troszkę na gorsze, kiedy słoneczko zaczęło zachodzić. Temperatura spadła i nie było już wcale przyjemnie. Jednak miałem już blisko do domu i nie dałem się mrozowi.
Trasa: Wołomin-Wołomin Słoneczna-Czarna-Stary Kraszew-Klembów-Krusze-Wola Rasztowska-Stary Kraszew-Helenów-Czarna-Wołomin
Temp" od -3°C do -7°C
Wiatr: płn-wsch. 3m/s
Czas: 14:32-16:05

Nie mogłem się powstrzymać żeby tego nie umieścić.
Do biegu, gotowi... i START

Jemu też siły brak i koniecznie chce pojeździć :)
Kategoria 0-50


Dane wyjazdu:
25.75 km 0.00 km teren
00:56 h 27.59 km/h:
Maks. pr.:34.80 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Czarny

Mroźno !!!

Poniedziałek, 14 lutego 2011 • dodano: 14.02.2011 | Komentarze 8

Jeszcze niedawno twierdziłem, że w zimę jeździł nie będę. A spowodowane to było pewnie tym, że nie posiadałem odpowiedniego wyposażenia do takich wyjazdów. Dziś, kiedy zerkałem na termometr za oknem, trochę zastanawiałem się nad wyjazdem. Rano było -11°C Brak spodni z membraną trochę hamował moje zapędy. Postanowiłem dać szansę pogodzie i najpierw wyjść na miasto, pozałatwiać sprawy zakupowe. Nie omieszkałem także wejść do zaprzyjaźnionego Świata Rowerów i spytać o ochraniacze na kolana. W związku z tym, że takowych nie mieli, wyszedłem ze sklepu jako właściciel nowiuśkich spodenek rowerowych z membraną. Zaryzykowałem awanturę z żoną o kolejne wydane pieniądze "na bzdury". Moje zdrowie ważniejsze niż kłótnia. Spodenki należało zatem wypróbować. Ustroiłem się i wyruszyłem. Jazda zupełnie inna, nie czuć tego chłodu na nogach. Wcześniej jeździłem w ocieplanych spodenkach. Więc na dziś raczej już by się nie nadawały. Kolejnym problemem są jednak marznące stopy. Dziś całkiem nieźle zmarzły mi już po 15 km. Dlatego też zdecydowałem nie szaleć i nie zapędzałem się nigdzie dalej. Pokręciłem trochę w bliskiej okolicy i z mocno zmarzniętymi paluchami w stopach wróciłem do domu. Wiatr przypomniał sobie, że dawno nie wiał i umilał trochę życie. A ja jakoś miałem dziś mało siły.
Trasa: Wołomin-Majdan-Nowe Ręczaje-Majdan-Wołomin
Temp: -8°C
Wiatr: płn-wsch. 3m/s
Czas: 11:00-12:00

Gdzieś pod Nowymi Ręczajami
Kategoria 0-50


Dane wyjazdu:
57.18 km 0.00 km teren
02:05 h 27.45 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Staruszek

Niedziela ze słoneczkiem

Niedziela, 13 lutego 2011 • dodano: 13.02.2011 | Komentarze 2

Dzisiejszy poranek wręcz zachęcał do niedzielnego wypadu za miasto. Widząc przepiękną pogodę za oknem, szybko skontaktowałem się z Piotrkiem i już 10:20 jechaliśmy w stronę Radzymina. Troszkę za lekko się dziś ubrałem, gdyż słoneczko trochę mnie zwiodło. Zanim się mocniej rozgrzałem, było mi trochę chłodno. Bywało jednak gorzej. Planowałem abyśmy skoczyli dziś na Kuligów, lecz właśnie ten chłód i wczorajsza słabsza dyspozycja Piotrka, trochę mnie ostudziły. Zrezygnowałem z tej trasy i skierowaliśmy się z Radzymina na Dąbrówkę. Jechało się dziś bardzo dobrze a Piotrek był dzisiaj zupełnie innym kolarzem. Utrzymywaliśmy przez cały czas dobre tempo, na co dzisiejszy brak wiatru doskonale pozwalał. Po drodze przedyskutowaliśmy wczorajsza niedyspozycję i doszliśmy do pewnych wniosków. Trzeba jeździć a wszystko będzie się układało. Nie zamartwiać się niepowodzeniami, tylko dalej robić swoje.
Po koniec trasy trochę jednak żałowałem, że nie pojechaliśmy tej dłuższej trasy, ale cóż. Nic straconego. Teraz mam urlop i jeśli tylko aura pozwoli, będzie można pojeździć.
Trasa: Wołomin-Wołomin Słoneczna-Czarna-Radzymin-Zawady-Guzowatka-Dąbrówka-Kozły-Wola Rasztowska-Stary Kraszew-Helenów-Czarna-Wołomin Słoneczna-Wołomin
Temp: -3°C
Wiatr: płn-zach. 2m/s
Kategoria 50-100


Dane wyjazdu:
33.21 km 0.00 km teren
01:19 h 25.22 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Staruszek

A teraz debiut w śniegu

Sobota, 12 lutego 2011 • dodano: 12.02.2011 | Komentarze 4

Debiutowałem już w tym roku w mrozie, czas było zadebiutować i w śniegu. Ale może wszystko po kolei. Wczoraj z powodu opadów deszczu, nie wybrałem się nigdzie. Kiedy przestało padać, ja byłem już w pracy. Umówiłem się zatem z Piotrkiem na dzisiaj na rano, że wybierzemy się na małe co nie co. Kiedy wracałem wieczorem z pracy, mocno wiało, ale przynajmniej wysuszyło to co wcześniej zmoczył deszcz. Z rana, obudziłem się już o piątej, żeby skontrolować jak wygląda sytuacja za oknem. Spoglądam i... biało. No cóż - pomyślałem - już pojeździliśmy.
Jednak kiedy poszedłem na zakupy, stwierdziłem, że może sobie nawet padać śnieg a ja i tak wyjadę. Dogadałem się z Piotrkiem i po długim oczekiwaniu na niego w końcu wyjechaliśmy. Mokro było niemiłosiernie i już po chwili rower oblepiony był cały błotem pośniegowym. Skierowaliśmy się na standardową trasę na Poświętne. Wiatr, dość silny dziś, na początku pomagał, jednak mój kompan dziś całkiem był bez sił. Kiedy trzeba było się już siłować z wiatrem, Piotrek rozpoczął program tempo emeryta. No i tym tempem dojechaliśmy do Wołomina. Dla mnie męcząca jest taka jazda. Przyzwyczajony jestem jechać szybciej.
Trasa: Wołomin-Majdan-Zabraniec-Poświętne-Nowe Ręczaje-Majdan-Wołomin
Temp: -1°C
Wiatr: płn-zach 5m/s
Kategoria 0-50


Dane wyjazdu:
33.21 km 0.00 km teren
01:09 h 28.88 km/h:
Maks. pr.:36.30 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Czarny

Znowu mrozi

Czwartek, 10 lutego 2011 • dodano: 10.02.2011 | Komentarze 11

Jeśli ostatnie wiatry wiały po to aby przepędzić wszystkie chmury i doprowadzić na dłuższy czas do takiej pogody jaka jest dziś od rana, to ja się już nie gniewam. Słońce, błękit i brak (no prawie brak) wiatru. To jest to co Tomuś lubi najlepiej. Spojrzenie za okno o poranku natchnęło mnie dobrym samopoczuciem i natychmiastową chęcią wyjazdu w trasę. To nic, że będzie krótka bo jest trochę mroźno i na dostatek muszę iść do pracy. Najważniejsze, że znowu uda się pojechać i na resztę dnia zafundować sobie dobry humor. O ile nie zepsują mi go w pracy. Humor jednak powinien mi dopisywać bo do pracy udam się jeszcze dwa razy, a potem dwa tygodnie urlopu!! Ciekawe czy urlop będzie można spożytkować na jakieś wypady? Jeśli tylko aura pozwoli.
Jak wspomniałem, dziś krótko, bo mróz, niby nie wielki ale buty z blokami (bez ochraniaczy) nie sprzyjają dłuższym jazdom. Nauczony wcześniejszymi doświadczenia, nie pchałem się nigdzie dalej.
Trasa: Wołomin-Majdan-Zabraniec-Poświętne-Nowe Ręczaje-Majdan-Wołomin
Temp: -4°C
WIatr: płn-zach. 2-3m/s
Czas: 7:55-9:05
Kategoria 0-50


Dane wyjazdu:
49.23 km 0.00 km teren
01:45 h 28.13 km/h:
Maks. pr.:46.90 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Czarny

Analiza choroby

Środa, 9 lutego 2011 • dodano: 09.02.2011 | Komentarze 6

Dziś w trakcie drogi zastanawiałem się lub może analizowałem stan zaawansowania swojej choroby, zwanej cyklozą. Zacząłem zauważać coraz większe jej objawy a w mianowicie. Kiedy wiem, że kolejnego dnia, być może uda się wyjechać i coś pokręcić, mam praktycznie zmarnowaną noc. Co jakiś czas się budzę, sprawdzając ile czasu pozostało do godziny, o której wstanę i będę mógł wyjechać, tak aby reszta rodziny nie patrzyła się na mnie jak na wariata. W lutym na przykład godzina piata chyba nie wchodzi jeszcze w grę. Zatem czekam do godziny siódmej.
Kolejny objaw. Kto przy zdrowym rozumie, wiedząc, że na dworze jest taki wygwizdów, świadomie wyjeżdża, wmawiając sobie:
i tak dziś będzie mniej wiało
Ponadto wiedząc, że wieje nie mniej jak wcześniej, zwiększa dystans, który ma zamiar przejechać, choć dzień wcześniej ledwo wracał do domu, z powodu właśnie tegoż wiatr.
Ponadto, kto wszelkie możliwe pieniążki odkłada sobie do "skarbonki" bo przecież zawsze coś trzeba dokupić do roweru?
I tak właśnie kombinowałem po drodze, kiedy znowu zmagałem się z wiatrem i wymyśliłem, że to trzy razy JA.
Zatem stan mojej choroby jest dość mocno zaawansowany. Ale ja się z tego bardzo cieszę, obym tylko na takie dolegliwości zapadał.
I jeszcze krótki opis dzisiejszego wyjazdu. Faktycznie wiedząc, że gwiżdże mniej więcej jak wczoraj, zwiększyłem dystans, zmieniłem trasę, co wpłynęło negatywnie na współpracę wiatru z moja osobą. Chociaż wiatr zwolnił dziś do śmiesznych 5-6m/s to i tak dawał się we znaki. Pod koniec trasy miałem przegląd opcji pogodowych, od świecącego słońca, do padającego deszczu ze śniegiem. Dobrze, że wyjechałem wcześniej, przynajmniej zdążyłem, zanim na drogach zrobi się całkiem mokro.Jutro pewnie już będą nici z wyjazdu, bo słyszałem coś o powrocie zimy. Dziś było zdecydowanie zimniej jak wczoraj.
Zobaczymy jutro...
A dystans zwiększyłem tylko nieznacznie, bo do roboty na drugą zmianę muszę iść.
Trasa: Wołomin-Wołomin Słoneczna-Czarna-Radzymin-Wiktorwó-Stary Kraszew-Wola Rasztowska-Krusze-Klembów-Stary Kraszew-Czarna-Wołomin Słoneczna-Wołomin
Temp: 3°C
Wiatr: 5-6m/s
Czas: 7:53-9:40
Kategoria 0-50


Dane wyjazdu:
33.21 km 0.00 km teren
01:09 h 28.88 km/h:
Maks. pr.:46.60 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Czarny

Testy Czarnego

Wtorek, 8 lutego 2011 • dodano: 08.02.2011 | Komentarze 6

Obudziłem się dziś bez zamiaru wyjeżdżania na asfalt. Obejrzałem wczoraj prognozę pogody i nie napawał ona optymizmem. Opady deszczu i chyba jeszcze większy wygwizdów niż wczoraj. Mój leń dyskutował sobie ze mną:
leż spokojnie i pośpij sobie jeszcze, na rowerze domowym zdążysz pojeździć a zresztą nic się nie stanie jak dziś sobie odpuścisz.
Ja mu na to:
Chyba masz rację. Tak będzie chyba lepiej - odpowiedziałem zrezygnowany, słysząc w wywietrzniku nad swoją głową, hulający wiatr.
Zamknąłem oczka i miałem spać dalej, ale po mieszkaniu kręcił się już syn, szykując się na uczelnię.
I tak już nie pośpię, więc mogę wstać, tym bardziej, że już 7:30.
Zwlokłem się z łóżka i wyjrzałem przez okno i wtedy dostałem przyspieszenia, bo to co zobaczyłem przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Mianowicie za oknem zobaczyłem bezchmurne niebo a na nim... SŁOŃCE
Biegiem do sklepu, szybkie śniadanie i nie patrząc na zbyt krótki czas, który minął od śniadanie o 8:25 byłem już na rowerze. To była moja od dawna wyczekiwana jazda. Z piwnicy wychylił swa kierownicę CZARNY i razem pomknęliśmy w świat. Wiatr na początek miałem w plecy, także rozwinąłem skrzydła i na odcinku do Poświętnego wykręciłem średnią 31,8 km/h. To było szaleństwo. Potem zaczęły się schody. Wiatr, jeszcze raczej większy niż wczoraj, robił ze mną co tylko chciał. Nosiło mnie po szosie jak pijanego zająca. Wypracowana średnia spadała drastycznie a nogi puchły z minuty na minutę. Jednak ograniczenia czasowe i wczorajsze doświadczenie, nie pozwoliły na dłuższy dystans, zatem nie było trudno wrócić. Godzinka jazdy minęła szybko i pierwsza wycieczka na odchudzonym Czarnulku zakończyła się sukcesem.
Pierwsze wrażenia z jazdy:
1. Rower stał się o wiele sztywniejszy, zatem wszelkie nierówności są bardziej odczuwalne,
2. jeździ się teraz na zupełnie innych przełożeniach jak przed wymianą kasety,
3. O wiele lepsze przyspieszenie,
4. Odczuwalna zmiana wagi
Nie będę nic rozpisywał się o prędkości przelotowej, bo dziś to wszystko wypaczał wiatr. Teraz należy tylko poczekać do jakiegoś dłuższego wyjazdu i w miarę bezwietrznej pogody.
Ogólnie jestem bardzo zadowolony, że zainwestowałem w rower. Jazda stała się teraz jeszcze przyjemniejsza.
Trasa: Wołomin-Majdan-Zabraniec-Poświętne-Ręczaje Polskie-Majdan-Wołomin
Temp: 7°C
Wiatr: zach. 8m/s (jeszcze gorszy jak wczoraj)
Czas: 8:25-9:35
Kategoria 0-50


Dane wyjazdu:
77.79 km 0.00 km teren
03:02 h 25.65 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Staruszek

Całkiem spontanicznie

Poniedziałek, 7 lutego 2011 • dodano: 07.02.2011 | Komentarze 6

Wczorajszy dzień doprowadził mnie do rozpaczy. Taka piękna pogoda a ja w robocie. Dzień poszedł na zmarnowanie. Siedząc w robocie, planowałem, jak to sobie pojeżdżę następnego dnia, kiedy to będę miał wolne. Dziś już obudziłem się po szóstej rano i zaraz pobiegłem sprawdzić co za oknem się dzieje. Pomny tego, że wczoraj, kiedy wracałem do domu, zaczynało kropić, zlustrowałem stan przebiegającej obok ulicy. W miarę sucho, jednak przez noc trochę dopadało. Zatem można będzie jechać. Zjadłem śniadanko i kiedy miałem się zbierać i szykować... zaczęło padać. Ze smutkiem spojrzałem na rower domowy i stwierdziłem, że dam jeszcze pogodzie szansę. Poszedłem do sklepu i stwierdziłem, że jest mokro ale "pływalni" nie ma, zatem należy wyjechać. Przebrałem się i po godzinie dziesiątej mogłem już wyruszać. Planowałem sobie pojechać jakieś 40 czy 50 kilometrów, więc od początku narzuciłem sobie mocne tempo. W trakcie drogi zmieniałem kilka razy plany i w końcu stwierdziłem, że można by pojechać nawet 100 kilometrów. Zatem skierowałem się na Jadów. Jechało się fajnie, bo wiatr pomagał. Czułem, że jest bardzo silny i będę narzekał, kiedy zmienię kierunek jazdy. No i niestety tak było. Kiedy przed Jadowem, skręciłem na Wolę Rasztowską, dostałem takim wiatrem, że ledwo jechałem. W takim wietrze chyba jeszcze nigdy nie podróżowałem. Przez kolejną godzinę drogi, ponownie zmieniłem plany i zrezygnowałem z przejechania tej lutowej setki. Wiatr mnie po prostu masakrował i momentami to modliłem się abym tylko dał radę dojechać. Dojechać w końcu się udało, ale nogi bolą mnie tak, jakbym walnął ze dwie stówy. Jednak warto było, bo mocno tęskniłem do takiej jazdy. No, może nie do tego wiatru.
Trasa znana ale zamieszczę mapkę:

Temp: 6°C
Wiatr: zach: 6-7m/s
Kategoria 50-100


Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Trening domowy - interwały

Piątek, 4 lutego 2011 • dodano: 04.02.2011 | Komentarze 4

Dzisiaj w drodze do domu, tak padłem, że ledwo obudziłem aby wysiąść do domu. Już w domu, "leń" podpowiadał:
odpuść sobie, to przecież czwarty dzień pod rząd. A tym bardziej daj se spokój, bo dziś interwały
Przegnałem go jednak kijem i zawlokłem się na rowerek. Włączyłem sobie film z lektorem, żeby znowu nie dać sobie powodu do zrezygnowania z interwałów. Na początku było dość ciężko i znowu podpowiedź:
zrezygnuj z interwałów
Znowu musiałem użyć mocnych argumentów i w ten sposób dotrwałem do końca treningu i wykonałem założony na dziś plan:
Ds: 15,20 km
TM: 0:45 min
Kal: 228
Pr. śr. 20,27 km/h
4x60 przysiady
4x50 hantle
Kategoria Rower treningowy


Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Nietypowo bo w południe

Czwartek, 3 lutego 2011 • dodano: 03.02.2011 | Komentarze 0

Jak przewidywałem, z dzisiejszego wyjazdu wyszło wielkie nic. Kiedy wstałem rano, na ulicach leżał już świeżutki puch i było dość mokro. Potem nie miałem chęci i nastroju na rower domowy, zresztą musiałem wcześniej wybrać się na miasto. Wystroiłem się w końcu przed południem, z zamiarem wykręcenia interwałów. Włączyłem sobie jednak film z napisami i z interwałów nic nie wyszło. Albo czytanie albo kręcenie. Zatem interwały przełożone zostają na jutro.
Ds: 14,91 km
TM: 0:45 min
Kal: 224
Pr. śr. 19,88 km/h
4x60 przysiady
5x50 hantle
Kategoria Rower treningowy