Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Isgenaroth z miasta Wołomin. Mam przejechane 50117.01 kilometrów w tym 60.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 29.76 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
mapa odwiedzone gminy

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Isgenaroth.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
76.95 km 0.00 km teren
02:19 h 33.22 km/h:
Maks. pr.:55.84 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Bunt maszyn

Sobota, 20 sierpnia 2011 • dodano: 20.08.2011 | Komentarze 1

Zastanawiałem się dziś po drodze, co jest bardziej chore? Czy może ta "letnia" pogoda, albo jednak pomysł przejechania dziś stu kilometrów? No bo komu normalnemu przy wietrze 8m/s lub więcej zechce się jechać taki dystans. Baaaa, pewnie, że nam. Na szczęście na samym początku, decydujemy się skrócić ten wyjazd. Wiedząc, że powrót do domu będzie pod wiatr, nie chcemy się zakataować. Sam początki są dobre a nawet przyjemne. Droga do Jadowa mija bardzo szybko, bo wiatr tak pcha, że "lecimy" sobie cały czas pod cztery dyszki. Kiedy w Jadowie skręcamy na Sulejów, już nie jest tak różowo i nawet rowery zaczynają się buntować, pewnie w obawie przed naszymi kolejnymi ekstremalnymi pomysłami. Najpierw Piotrek musi dopompować powietrza, które od mniej więcej trzydziestu minut, gdzieś sobie ucieka. Jest to tym bardziej trudne, bo pompka ma długość około dwudziestu centymetrów i naprawdę nie jest łatwo władować w oponę siedem albo osiem barów. Po kliku chwilach udręki, udaje się wcisnąć wymaganą ilość powietrza do dętki i ruszamy. Przejeżdżamy może z pięć kilometrów i tym razem to mój rower stwierdza, że na dziś ma dość. Teraz kapeć jest w moim tylnym kole. Tylko, że u mnie to już trzeba zmienić dętkę, bo powietrze nie bawiło się w jakieś tam powolne schodzenie, tylko spieprzyło w trzy sekundy. Zatem dziursko!! Od umazania się smarem i brudem po łokcie ratują mnie gumowe rękawiczki, które Piotrek "kisi" w torebce podsiodłowej. Zmieniamy dętkę i teraz ja będę tłoczył te siedem barów do swojego koła. Po woli zielenieję na twarzy a czas umilają komary, które wpieprzają nas razem z butami. Nie przeszkadzają im nawet metalowe bloki z moich butach. Po wpierdnięciu powietrza ruszamy dalej, tylko że musimy się spieszyć bo Piotrkowi zostało mało czasu na dojazd do domu. Za Poświętnem dostajemy wiatrem prosto w ryło. Masakra i metal headbreaker destroyer buldożer razem wzięte to mało powiedziane. Gorzej czułem się tylko raz w tym roku, kiedy wybraliśmy się z Piotrkiem na wiosnę bodajże, przy wietrze ponad 11 m/s. Przypominam sobie ten wyjazd i wizja rzucającego nami po całej ulicy wiatru, przynosi mi ulgę. Przecież dziś jest lepiej, bo tylko gwiżdże w uszach ale wcale nie kolebie po całej jezdni. Od czasu di czasu tylko bujnie całym rowerem. Więc jest o niebo lepiej. Mam nadzieje, że jutro będzie jeszcze lepiej i przestanie sobie powiewać.
Temp: 22°C
Wiatr: zach. 8m/s
Czas: 14:40-17:25
Trasa: Wołomin-Wołomin Słoneczna-Czarna-Stary Kraszew-Wola Rasztowska-Kozły-Wólka Kozłowska-Mokra Wieś-Jadów-Sulejów-Kury-Jaźwie-Międzyleś-Poświętne-Nowe Ręczaje-Majdan-Wołomin
Kategoria 50-100



Komentarze
bartek9007
| 21:45 sobota, 20 sierpnia 2011 | linkuj no zaleglosci za sierpien juz uzu[elnione, szykuje a raczej zbierma wole do zabrania sie za pisanie relacji z rumunii, zapraszam za jakis czas na bloga ;)

pzdr
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!