Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Isgenaroth z miasta Wołomin. Mam przejechane 50117.01 kilometrów w tym 60.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 29.76 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
mapa odwiedzone gminy

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Isgenaroth.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
197.08 km 0.00 km teren
06:30 h 30.32 km/h:
Maks. pr.:53.13 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Za wysokie progi, czyli cienki Bolek

Sobota, 23 czerwca 2012 • dodano: 24.06.2012 | Komentarze 6

Planowany od długiego czasu wyjazd wreszcie doszedł do skutku. Rodziło się z bólami i z bólami zakończyło, ale po kolei. Wyjeżdżamy o godzinie 18:00, naszym zamiarem jest zrobienie trzech kółek o długości 220 km. Przeznaczony czas na ten wyczyn to 24 godziny. Po wielu debatach dotyczących tras, decydujemy, że zostajemy na naszych terenach, nie będziemy się wybierać nigdzie w Polskę. Może to był błąd a może dobry pomysł? Kto to wie?
Na początek rusza z nami Tomek Pazio ze Świata Rowerów. Jedzie z nami przez jakieś 70-80 km. Narzuca trochę za mocne tempo, ale nie staramy się go ganiać. Za wiele ogólnie nie pomaga. Przed pierwszym przystankiem, który jest mniej więcej po 100 km wiem, że jest ze mną marnie. Przeżyłem już swój pierwszy kryzys, ale jadę dalej. Na przystanku zjadamy, chwila odsapki i jedziemy dalej. Z każdym kilometrem jest ze mną coraz gorzej. Juz na postoju czułem, że nogi mam takie, jakbym był już po 200 czy 300 km a nie po pierwszej setce. Jak zwykle prognozy pogody naoszukiwały obiecując minimalny wiatr wieczorem i w nocy. Jedna wielka bzdura. Wiatr huczy tak, że jadąc za Piotrkiem, nie słyszę wcale do mnie mówi. Ogólnie nie pomaga to i trzeba się z nim trochę siłować. Po około 150 km jestem zmasakrowany i modlę się aby dojechać tylko do Poświętnego, gdzie o godzinie 24:00 żona Piotrka ma dowieźć jedzenie i cieplejsze ubrania. jest już nieźle chłodno. termometr wskazuje 13°C, ale przy 30 km/h to i tak odczuwa się inaczej. Nie mam siły nawet dawać Piotrkowi zmian i cały wyjazd zaczyna być na jego nogach. Za Jadowem na chwilę odzyskuje animusz i wysuwam się na prowadzenie, jednak siły starcza nie krótko. Czuję się tak jakbym zderzył się z czołgiem, nogi w kolanach mam takie jakby wykręcał mi je reumatyzm. Ogólnie boli mnie wszystko. Po wielkiej męce, dojeżdżamy do Poświętnego, gdzie po chwili przyjeżdża Gosia, żona Piotrka. Jemy posiłek, ale decyduję, że nie dam rady jechać dalej. Zatem decyzja jest taka, że wracamy do domu. Widzę, że Piotrek jest niezadowolony, ale nie dam po prostu rady. Wsiadamy na rowery i wtedy okazuje się, że wystygnięciu, jest nam teraz tak zimno, że ledwo utrzymujemy się na rowerach. Trzęsie mnie całego, latam rowerem chyba po całej jezdni. Po pięciu minutach wraca wszystko do normy. Teraz jedzie mi się trochę lepiej, ale ile czasu minie zanim siły znowu się skończą. Ostateczna decyzja, do domu.
I tak kończą się marzenia dotyczące dłuższych dystansów.
Nie wiem co się ze mną stało. Uważam, że od początku było za mocne tempo. Kolejny błąd to brak postojów. Na 180 km jeden krótki postój to stanowczo za mało. Tak jak tej nocy, czułem się tylko raz, kiedy jechaliśmy trasę do Ciechanowa. Wtedy było nawet chyba trochę lepiej. Dziś było tragicznie.
Kiedy wstałem z wyra o godz. 10:30 wszystko boli mnie nadal. Nasuwa mi się jeszcze jedna myśl, jestem może przetrenowany.
Temp: 23-13°C
Wiatr: zach. 2-3m/s
Czas: 18:00-1:08
Trasa: Wołomin-Czarna-Radzymin-Wiktorów-Stary Kraszew-Klembów-Ostrówek-Karolew-Miąse-Tłuszcz-Wólka Kozłowska-Kozły-Trojany-Dąbrówka-Guzowatka-Zawady-Radzymin-Beniaminów-Białobrzegi-Nieporęt-Wieliszew-Dębe-Jachranka-Zegrze-Nieporęt-Białobrzegi-Rynia-Stare Załubice-Kuligów-SŁopks=Niegów-Kiciny-Obrąb-Mokra Wieś-Jadów-Sulejów-Kury-Grabów-Międzyleś-Poświętne-Nowe Ręczaje-Majdan-Wołomin
Kategoria 150-200



Komentarze
eliza
| 07:13 poniedziałek, 25 czerwca 2012 | linkuj pierwsze koty za płoty. Jak się uda bedzie lepiej smakowało. Trzeba trafić na swój dzień, ja tak trafiłam robiąc 300, wszystko bylo idealnie, pogoda, samopoczucie, jedzenie. Cały sezon przed Tobą. A 197 to też piękny wynik:)
Isgenaroth
| 05:14 poniedziałek, 25 czerwca 2012 | linkuj Zły dzień na pewno był. Powiem też, że ostatnio w ogóle jakoś szybciej się męczę na rowerze i nie wiem czym to jest spowodowane. Ból pleców w dolnej części przychodzi szybko. Zastanawiam się też czy jednak nie lepiej ruszać gdzieś dalej. Inaczej to działa na psychikę. Będąc cały czas koło domu, mam świadomość, że w każdej chwili mogę wrócić i to mnie rozbija.
dodoelk
| 19:08 niedziela, 24 czerwca 2012 | linkuj Gdzieś popełniliście błąd, trzeba znaleźć, wyeliminować i za tydzień (jak pogoda pozwoli) ruszać znowu. No i chyba miałeś też zły dzień.
czegevara
| 18:08 niedziela, 24 czerwca 2012 | linkuj No właśnie - będzie okazja do następnej próby. W końcu musi się udac.
PAWSOL
| 16:01 niedziela, 24 czerwca 2012 | linkuj Co się odwlecze ...
Następny weekend ma być cieplejszy - możecie wtedy podjąć taką próbę.
Ale przed ze dwa dni bez roweru. Regeneracja.
Powodzenia:)
WuJekG
| 13:47 niedziela, 24 czerwca 2012 | linkuj Odpoczniecie i poprawicie :) Powodzenia! :)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!