Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Isgenaroth z miasta Wołomin. Mam przejechane 50117.01 kilometrów w tym 60.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 29.76 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
mapa odwiedzone gminy

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Isgenaroth.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
60.64 km 0.00 km teren
02:04 h 29.34 km/h:
Maks. pr.:47.11 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

W Krainie Pagórów cz. II

Czwartek, 8 sierpnia 2013 • dodano: 09.08.2013 | Komentarze 2

Po przestudiowaniu prognoz pogody, podjęta zostaje decyzja o tym aby wrócić do domu samochodem. Na piątek zapowiadane są deszcze i burze, więc nie ma się co wygłupiać. Dlatego też ruszam w tym dniu na kolejne zwiedzanie. Żałuję też, że wcześniej odwołałem wspólny wypad z Dodoelk z Ełku. No ale cóż, będzie kolejna okazja żeby przyjechać.
Tym razem wybieram się po południu, na zwiedzane kilka lat temu tereny, prowadzące przy starej trasie do Mrągowa. Po kilku kilometrach zaczynam przeklinać tę drogę. Jest dziurawa i trzęsie na niej cały czas niemiłosiernie. Mój plan jest zupełnie inny niżeli ten, który zaczyna się realizować. Ruszam na tę trasę bez obejrzenia mapy i wyobrażam sobie, że wyjadę w zupełnie innym miejscu, niż wyjeżdżam, w drodze powrotnej do domku. Ale po kolei. Na tej trasce pagórów też sporo i na niektóre podjeżdżam już na sztywnych nogach. Czuję już kilometry w mięśniach a poranna wycieczka też zrobiła swoje. Człowiek nieprzygotowany do jazdy po takim terenie. W Wołominie i okolicach tylko płaskie i płaskie. Po godzinie jazdy orientuję się, że za mną zaczyna robić się ciemno, idzie burza. Nie wiem za bardzo jak będzie układała mi się trasa, nie pamiętam zbytnio terenu, więc nie mogę ustalić jak mam się ścigać z burzą. Wiem tylko, że kieruję się najpierw na Mrągowo, potem na Piecki. A Piecki mylą mi się Babietami, gdzie znajdują się opisywane dziś wcześniej te dwa podjazdy. Docieram wreszcie do Piecków, choć zaczynałem się martwić, że zbłądziłem. Wtedy orientuję się, że jestem sporo dalej od domu, niż to sobie wyobrażałem. Burza jednak mija mnie bokiem i z tą świadomością jest mi łatwiej pokonywać te kilometry. Po pewnym czasie dojeżdżam do miejsca, o którym myślałem, czyli Babięt i zaczyna wdrapywać się na te 8%. Z 9% w te stronę zjeżdżałem. Nogi sztywne i jest bardzo ciężko. Udaje się jednak i potem zostaje już tylko trochę górek wśród mazurskich lasów. Do domku dojeżdżam nieźle już wypompowany. Teraz zostaje rozmontować Cannondale'a i upchnąć go do naszego Matizka. Nie jest to wcale trudne, myślałem, że będzie gorzej.
Takie wyjazdy tak bardzo odmieniają, aż chcę się jeździć i człowiek żwawiej przystępuje do treningów.
Temp: 32-30 °C
Wiatr: płd-wsch. 3-4m/s
Czas: 16:35-18:40
Zaliczone gminy: Dźwierzuty, Sorkwity.
Kategoria 50-100, Gmina, Mazury



Komentarze
Isgenaroth
| 06:32 sobota, 10 sierpnia 2013 | linkuj Tak, to jest zupełnie inna jazda niż ta u mnie :) Mnie się podobało, choć w tym roku pewnie będzie ciężko powtórzyć.
dodoelk
| 06:29 sobota, 10 sierpnia 2013 | linkuj damy radę kiedy indziej :)

górek na Mazurach nie brakuje, na brevecie było ponad 4km w pionie, niby niewielkie te podjazdy ale ich ilość potrafi wymęczyć szczególnie w takiej temperaturze
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!